Na szczęście powyższe zdanie coraz rzadziej wypowiadane z ust osób oglądających/chcących nabyć dom, mieszkanie czy działkę… mam ogromną nadzieję, że dołożyłem cegiełkę do dezaktualizacji powyższego pytania. Dla przypomnienia na rynku pracuję od 11 lat, a od 9 lat tworzę swoje (już drugie), biuro nieruchomości.
Ale może od początku. Jak wygląda dzień pracy pośrednika, bo przecież jeździ – pokazuje mieszkanie i wystawia FV? Kilka słów o tym, jak ja funkcjonuję.
Aby pójść do pracy, trzeba wstać. Pracując w branży od 11 lat, nie ukrywam, że budzik z roku na rok nastawiam na coraz „młodszą” godzinę, mimo, że wiek coraz starszy i nie mam problemów ze snem no właśnie, budzik, godzina 6.00. Jeśli nie mam wczesno porannych obowiązków to o godz. 7.00 stawiam się na treningu crossfitu. Czemu tak rano? A bo po południu przecież pokazujemy mieszkania W związku z powyższym dzień pracy zaczynam od godz. 8.00, czyli że nie ma treningu to czasami i wcześniej.
Zazwyczaj rano pojawiam się w urzędach, administracjach, u sprzedawców prądu i gazu lub markecie… budowlanym (Ci co mnie znają, wiedzą, że lubię remonty :D). nie wiele osób wie, ale jako biuro „Home Link” zajmujemy się wszystkimi formalnościami, czy to przepisywanie umów o prąd, gaz, podatek od nieruchomości, sprawy geodezyjne, podziały gruntów, pisanie wniosków do urzędu, nie wspominając o podstawie – czyli organizacji wszystkich dokumentów i prostowaniu stanu prawnego – ale to temat rzeka i oklepany jak niedzielny schabowy u babci.
No właśnie, a kiedy te spotkania z klientami? O każdej porze, aczkolwiek apogeum to zazwyczaj po godzinie 15.30, czyli właśnie wtedy, gdy większość osób kończ pracę, ja… odbywam zazwyczaj najwięcej spotkań. I cyk, tak jakby drugi etat się rozpoczynał. Do której pracuję? Różnie, bardzo różnie… ale w domu przed godz. 17.00 od 11 lat byłem może z 2-3 razy hehe. A będąc zupełnie szczerym, średnio między 18-19. Bywają momenty, że i wychodziłem z biura przed północą – szczególnie w latach 2017 r. -2021 r., czyli największego ruchu na rynku nieruchomości, w którym miałem przyjemność pracować w pocie czoła.
A weekendy? W soboty najczęściej pracuję okazjonalnie, jeśli już – to pojedyncze spotkania. Drogi kliencie, który ogląda nieruchomość – zanim pojawi się ona na przeróżnych portalach (które nota bene są bardzo kosztowne w utrzymaniu), przechodzi głęboką analizę cenową, wyposażenia, stanu prawnego, stanu fizycznego, potencjału, niezbędnych prac porządkowych, naprawczych czy remontowanych. Czasami oferta czeka kilkanaście czy kilkadziesiąt dni na sesję zdjęciową. Ta ostatnia również trwa od godziny do kilku godzin. Później czasochłonny opis, rzut 3D, często film promocyjny… i to wszystko to zaledwie kilkadziesiąt godzin zajmowania się nieruchomością, a jeszcze nie odbyła się żadna prezentacja!
Zatem jeśli ktoś nie chce korzystać z usług biura nieruchomości niechaj nie dzwoni na Nasze oferty A w ostatnim czasie nawet doszło do takiej sytuacji, że pewna Pani wrzuciła kartkę do skrzynki pocztowej domu wolnostojącego ze swoim numerem telefonu, który następnie został mi przekazany. Po kilkunastosekundowej rozmowie telefonicznej Pani była zawiedziona i wręcz rozczarowana, że to ja dzwonię i jeśli tak jest – to ona nie jest domem zainteresowana…. Albo przykład, gdy osoba wchodząca z „partyzanta” do nieruchomości w niedzielę (usilnie dzwoniąca w sobotę blisko godziny 19…. Na mój numer telefonu i finalnie umówiliśmy się na kontakt następnego dnia roboczego) oburzyła się, rzuciła kilkoma cierpkimi słowami w kierunku właścicielki, gdy ta zaprosiła mnie na drugie spotkanie celem oględzin nieruchomości przez fachowców.
Nie rozumiem, zupełnie…. Nie chcesz mieć kontaktu z agentem nieruchomości, koniecznie nie szukaj ofert w biurach nieruchomości! Żale wylane, można wracaj do pracy